Wieża widokowa na Górze Parkowej w Bielawie

Bielawa to około 30-tysięczne miasto położone na Przedgórzu Sudeckim u stóp Gór Sowich. Jedną z lokalnych atrakcji jest Góra Parkowa (455 m n.p.m.) z wieżą widokową, z której rozciąga się wspaniały widok na Bielawę i Jezioro Bielawskie, najwyższe szczyty Gór Sowich z Kalenicą i Wielką Sową na czele, a także Dzierżoniów, za którym wznosi się Masyw Ślęży.

Przez Górę Parkową prowadzi żółty szlak pieszy. Z centrum Bielawy na szczyt mamy do pokonania około 1,5 km, co w jedną stronę zajmuje średnio pół godziny. Po drodze mija się tzw. Białą Skałkę, będącą pozostałością po zamkniętym w XIX wieku kamieniołomie. Teraz znajduje się tu punkt widokowy, skąd można podziwiać Kalenicę i Słoneczną, a także Dolinę Bielawicy.

Metalowa wieża widokowa na Górze Parkowej stanęła w 1925 roku. Ma 9 m wysokości, a jej platformy widokowe znajdują się na dwóch poziomach. Oprócz szczytów gór, widać stąd sztuczne Jezioro Bielawskie. Akwen ten został utworzony w 1973 roku na dopływie rzeki Brzęczek i służył jako zbiornik wody dla bielawskich zakładów włókienniczych. Założył je w 1805 roku Christian Gottlob Dierig (1781-1848). Przez dziesiątki lat była to największa bielawska firma włókiennicza. Zakład istnieje do dzisiaj w Augsburgu w Niemczech pod nazwą Dierig Holding AG. Po II wojnie światowej fabryki Dierigów w Polsce (Bielawa, Jeleniów, Jodłownik) upaństwowiono, a po 1989 roku stopniowo zlikwidowano. „Bielbaw”, pierwszy zakład Dieriga, rozwiązano jako ostatni w 2008 roku.

Zanim na Górze Parkowej pojawiła się obecna wieża metalowa, wcześniej funkcjonowały tu wieże drewniane. Fundatorem nowej stalowej konstrukcji był miejscowy oddział Towarzystwa Sowiogórskiego, któremu przewodniczył wówczas Wolfgang Dierig, przedstawiciel tej samej rodziny, która ponad 100 lat wcześniej uruchomiła w Bielawie wspomnianą fabrykę włókienniczą. Wieży nadano jego imię, nazywając ją Wolfgangturm. Dr Wolfgang Dierig do 1945 roku był właścicielem dzisiejszego hotelu „Dębowy”.

Góra Parkowa oficjalnie nosi miano Panek, które jest tłumaczeniem przedwojennej nazwy tego miejsca. Do 1945 roku wzniesienie to widniało na mapach jako Herrleinberg. Dlatego dziś miejscowi mówią na nią potocznie Holimberek, Halimberek czy Helimberek. Funkcjonuje także termin Góra Krasnoludków, co związane jest z legendą dotycząca tego miejsca.

Mieszkańcy Bielawy do dziś wspominają czasy, kiedy na Górze Parkowej żyły krasnoludki, które strzegły ukrytego w jej wnętrzu skarbu. Ten wyjątkowy skarbiec otwierany był raz do roku w Noc Świętojańską, w wigilię św. Jana, 23. czerwca. Wtedy ze schowanych w skałach drogocennych kruszców, złota, diamentów i pereł, mogli skorzystać ludzie potrzebujący o czystych sercach i dobrej woli. To przyjazne sąsiedztwo trwało dopóty, dopóki w pobliżu nie zaczęto wznosić fabryk, drążąc przy okazji zbocza góry. Zmąciło to spokój krasnoludków, które z czasem postanowiły przenieść się gdzie indziej, w miejsce mniej dostępne i ciche. Wybrały Ślężę i w ciągu wielu dni przenosiły swoje skarby podziemnymi korytarzami. Gdy skończyły przeprowadzkę, podjęły decyzję, by pójść ku Sobótce zwykłą drogą, prowadzącą na powierzchni, po której poruszali się okoliczni mieszkańcy, wędrowcy i kupcy. Zmęczone ciężką pracą poprosiły napotkanego na trasie chłopa o podwózkę na wozie. W podziękowaniu za życzliwość i pomoc załadowały mu cały wóz świerkowymi gałązkami. Chłop nie rozumiał tego prezentu. Nie wiedział, co ma z tym niezwyczajnym darem zrobić. Rozzłościł się i wyrzucił gałęzie. Oprócz jednej, której nie zauważył. Gdy wrócił do domu, jego żona zobaczyła, że na wozie coś błyszczy. Okazało się, że to złoto. Świerkowe gałęzie były bowiem magiczne i dzięki krasnalom zamieniły się w złoto. Przerażony chłop czym prędzej wrócił w miejsce, gdzie wcześniej wyrzucił krasnoludkowy prezent. Było już jednak za późno – złoto zapadło się pod ziemię. Z bogactwa nici. Ta jedna gałązka, która została, po zamianie w złoto, pozwoliła mu wybudować nowy piękny dom. Jest to tzw. dom Herzoga – tak miał na imię chłop, z którego zakpiły Krasnoludki. Budynek ten stoi do dziś i jest najstarszym murowanym domem w Bielawie. W dodatku to jeden z cenniejszych zabytków miasta, co pozwala wyobrazić sobie skalę utraconego przez chłopa bogactwa.